czwartek, 29 września 2011

Post o sałatce z wędzonym kurczakiem

Przepyszna i bardzo sycąca sałata idealna na jesienne i zimowe chłody. Świetnie sprawdza się zarówno jako danie kolacyjne, jak i jako lunch :)


SAŁATKA Z WĘDZONYM KURCZAKIEM
Składniki :
dwa wędzone udka z kurczaka,
pół czerwonej papryki,
pół żółtej papryki,
pół zielonej papryki,
pięć ogórków konserwowych,
trzy ugotowane jajka,
pół puszki kukurydzy,
pół czerwonej cebuli,
sól i pieprz do smaku,
majonez,
jogurt naturalny,
2 łyżeczki musztardy.

Wszystkie składniki kroimy w kostkę. Przyprawiamy solą i pieprzem oraz majonezem, musztardą i jogurtem - wedle upodobań :)
Przepis najprostszy z możliwych, ale zdecydowanie wart wypróbowania. Z podanych proporcji wychodzi naprawdę sporo sałatki. U mnie najadło się nią pięć osób, z czego trzy dostały jeszcze dodatkową porcję do pracy lub szkoły. A po powrocie pytały, czy jeszcze coś zostało ;)

Ps. nie zwracamy uwagi na moje zmagania z robieniem zdjęć w sztucznym świetle ;) obiecuję, że będę się uczyć!

Post o rukoli

Rukola, rokietta siewna, rucola.. .

Listki, które wyglądają jak ziele mniszka lekarskiego, kryją w sobie niezwykle charakterystyczny smak i zapach. Co więcej, stanowią dobre źródło witaminy A i C oraz żelaza.  Kolejnym atutem tej rośliny jest bardzo niska kaloryczność, możemy więc bez obaw dodawać ją do sałatek, serów, cytrusów, makaronów czy pizzy.
Bardzo dobrze smakuje w połączeniu z sałatami (roszponką, lodową, karbowaną, rzymską itp.).
Rukola dobrze rośnie nawet w nienajlepszej glebie, można ją także wysiewać do doniczek i hodować w domu.


Dzisiaj sałatka z rukolą i innymi, równie pysznymi składnikami. Pożywna, przy tym świeża i lekka.



Sałatka z rukolą

  • rukola plus inne sałaty – dodałam sałatę lodową i karbowaną (lollo bionda), z własnych grządek; można wykorzystać gotową mieszankę sałat z roszponką
  • rzodkiewki
  • świeży ogórek
  • kukurydza z puszki
  • ugotowane na twardo jajka

                  Sos

  • 3 łyżki jogurtu naturalnego
  • 1 łyżka majonezu
  • zioła – szczypiorek, koperek, pietruszka, bazylia – w zależności od naszego zaopatrzenia
  • sól
  • pieprz




PS Pamiętajcie, że rukola, tak jak sałaty, nie lubi noża i należy ręcznie rwać listki na mniejsze kawałki.

środa, 28 września 2011

Post o bardzo łatwym cieście ze śliwkami



Przyszła jesień!! Lubię tę porę roku, zresztą lubię każdą porę roku, bo każda przynosi nam coś innego. Jesień to bogactwo kasztanów, jabłek, gruszek i moich ulubionych śliwek! Śliwki uwielbiam!

Mało kto wie, że odmian śliwek jest około 6 tysięcy. Jest to owoc bogaty w przeciwutleniacze, czyli opóźnia procesy starzenia. Zawiera witaminy A, C, E, B6, K oraz żelazo, potas i błonnik. Ma też działanie antyoksydacyjne. Myślę, że te informacje już zachęciły Was do zrobienia ciasta ze śliwkami.

Składniki:
  • ½ kostki margaryny,
  •  8 łyżek cukru,
  •  3 jajka,
  •  1 i ¼ szklanki maki,
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia,
  • śliwki- ilość według uznania.
1. Margarynę ucieramy z cukrem dodając jajka. Ja najbardziej lubię ucierać to ciasto w makutrze.
2. Przesiewamy mąkę, dodajemy łyżeczkę proszku do pieczenia. Wszystko ucieramy do połączenia składników.
3. Śliwki przekrajmy na połówki i usuwamy pestki.
4. Do pieczenia ciasta doskonale sprawdza się okrągła forma silikonowa , ale jeżeli takiej nie posiadamy, przygotujmy sobie średnią tortownicę lub blaszkę o wymiarach 25 na 21 cm.
5. Formę smarujemy tłuszczem i posypujemy tarta bułką. Wylewamy ciasto. Na wierzchu układamy wydrylowane połówki śliwek.
6. Piec w temperaturze 180 stopni około 45 minut.
7. Upieczone posypujemy cukrem pudrem. Gotowe!



Jest to naprawdę łatwiutkie ciasto , które szybko przygotujemy i szybko zjemy. Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, aby to ciasto mi nie wyszło!

niedziela, 25 września 2011

Post śliwkowy

Moi Drodzy, mamy już jesień.. .
 

To zdjęcie zrobiłam dzisiaj na leśnym spacerze. Oby cały czas było tak słonecznie i ciepło. Już nie mogę się doczekać pięknych, kolorowych liści :)

Najwyższy czas zabrać się za przetwory ze śliwek. :) W tym roku zrobiłam 3 rodzaje powideł śliwkowych.



Przepis pierwszy

Składniki:

  • 3,5 kg śliwek
  • 1 szklanka cukru
  • 2 łyżki octu

Śliwki odpestkowujemy i wrzucamy do dużego garnka razem z octem i odrobiną cukru. Włączamy ogień, na początku średni i bardzo często mieszamy, aż śliwki puszczą sok. Zmniejszamy ogień i gotujemy bez przykrycia około półtorej godziny, mieszając całość co 10-15 minut. Najlepiej jest po prostu usiąść w kuchni z książką lub laptopem i czuwać. Po upływie tego czasu powidła dosładzamy (lubię lekko kwaskowate dżemy, więc mi szklanka cukru wystarcza w zupełności) i jeszcze gorące przelewamy do słoików, dokładnie zakręcamy i pasteryzujemy 15 minut.
Z tej ilości owoców uzyskamy 8-9 słoików powideł.

Przepis drugi czyli Czekodżem śliwkowy

Składniki:

  • jak wyżej plus szklanka gorzkiego kakao

Powtarzamy wszystkie czynności z poprzedniego przepisu. Pod dosłodzeniu przekładamy szklankę dżemu do miseczki i dodajemy szklankę gorzkiego kakao (ilość w zależności od upodobań ), po czym przelewamy z powrotem do garnka.
Uzyskujemy przepyszny czekodżem śliwkowy, który po pasteryzacji można przechowywać całą zimę.
Czekodżem można robić też z innych owoców – wiśni, truskawek, malin itp. Jest smaczny solo, ale też dodawany jako nadzienie muffinek czy warstwa świątecznego piernika. Parę lat temu czekodżem znanej firmy można było kupić w sklepach, pamiętacie? Niestety już go nie ma, ale na szczęście podobny produkt można zrobić samodzielnie i to z lepszą proporcją owoców do cukru. 

Przepis trzeci na tradycyjne powidła śliwkowe dla leniwych

Składniki:

  • 3 kg odpestkowanych śliwek
  • 3 łyżki octu
  • 0,5 kg cukru
Składniki mieszamy w dużym garnku i odstawiamy w chłodne miejsce na 24 godziny. Po upływie doby stawiamy na średni ogień i przez trzy godziny gotujemy w odkrytym garnku. Dżemu nie mieszamy, tylko od czasu do czasu kontrolujemy i w razie zbyt intensywnego bulgotania zmniejszamy ogień. Po upływie trzech godzin zaczynamy mieszać i gotujemy jeszcze około 20-30 minut, do uzyskania pożądanej konsystencji. Jeszcze gorące powidła przekładamy do słoików i pasteryzujemy 15 minut.

Rzeczywiście nic się nie przypala, rzeczywiście dla leniwych, rzeczywiście ma tradycyjny smak, ALE:
-dżem jest bardzo słodki; dodałam tyle cukru, ile było w przepisie, ale myślę, że to po prostu naturalna słodycz owoców po odparowaniu dużej ilości wody,
-uzyskujemy 5-6 słoików bardzo gęstego dżemu, czyli dość niewiele jak na tę ilość owoców.

Przepis ten znalazłam na tym blogu. :)


Uwaga! Zanim zabierzecie się za przetwory ze śliwek koniecznie zaopatrzcie się w rękawiczki jednorazowe. Pierwszą partię owoców odpestkowywałam bez nich i przez tydzień chodziłam z kolorowymi rękami.

wtorek, 20 września 2011

Post drożdżowy

Odkąd pamiętam z rezerwą podchodziłam do ciasta drożdżowego - przecież jak mam ochotę na coś słodkiego to teraz, już - a tu trzeba być cierpliwym i czekać. Poza tym zawsze ten rodzaj wypieku wydawał mi się pracochłonny i skomplikowany. Przepis na ciasto drożdżowe dostałam od Babci i postanowiłam się przełamać. Okazało się, że niepotrzebnie bałam się ciasta drożdżowego. Jest bardzo proste w wykonaniu, a jedyne czego wymaga, to odpowiednie warunki do rośnięcia - w pomieszczeniu musi być dość ciepło, zacisznie, nieprzewiewnie. Ważne jest też, żeby nie dodawać do ciasta zbyt ciepłego mleka i tłuszczu, ponieważ zbyt wysoka temperatura zabija drożdże i wypiek po prostu nie urośnie. Jeżeli będziemy o tym wszystkim pamiętać, ciasto na pewno się uda :)



Ciasto drożdżowe ze śliwkami


Składniki:

ciasto:
  • 4,5 szklanki mąki
  • 3 jajka
  • 0,5 kostki masła lub margaryny
  • 1 szklanka cukru
  • 0,5 kostki drożdży (5 dkg)
  • ok. 1,5 szklanki mleka
  • szczypta soli

do przybrania:
  • śliwki
  • płatki migdałowe
  • cynamon
  • brązowy cukier

Zaczynamy od drożdży - należy je pokruszyć, dodać kilka łyżeczek cukru i zalać lekko ciepłym mlekiem (wystarczy około ćwierć szklanki tego płynu). Odstawiamy w ciepłe miejsce, żeby zaczyn podwoił swoją objętość.
Teraz możemy zająć się tłuszczem - masło lub margarynę roztapiamy na niewielkim ogniu, a następnie studzimy do temperatury pokojowej.
Do dużego garnka wsypujemy mąkę, cukier, sól, wbijamy jajka, dodajemy pozostałą ilość lekko ciepłego mleka i tluszcz oraz zaczyn drożdżowy. Wszystkie składniki wyrabiamy ręcznie aż ciasto będzie odchodzić od dłoni. Jeżeli masa jest za rzadka dodajemy trochę więcej mąki, jeżeli za gęsta - mleka. Ciasto wyrabiane ręcznie jest dobrze napowietrzone i lekko ogrzane, dzięki czemu będzie dobrze rosło.
Ciasto przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe, zaciszne i nieprzewiewne miejsce, żeby dobrze urosło (podwoiło, a nawet potroiło swoją objętość). Moje potrzebowało półtorej godziny.
Wyrośnięte ciasto przekładamy do blaszki wyłożonej papierem do pieczenia lub posmarowanej tłuszczem i posypanej bułką tartą - jak kto woli. Moja forma ma wymiary 25x40 cm, ale może mieć dowolny rozmiar, byleby nie była zbyt niska, bo ciasto rośnie podczas pieczenia. 
Po przełożeniu ciasta do blaszki dajemy mu kolejną chwilę na rośnięcie, około 20-30 min. Po tym czasie układamy na nim śliwki (koniecznie skórką do dołu, a soczystym miąższem do góry) i posypujemy je cynamonem, brązowym cukrem i płatkami migdałowymi.
Ciasto pieczemy w temperaturze 180 stopni, około 20-30 min. Trzeba być czujnym, ponieważ jest ono bardzo szybko upieczone. Ciasto drożdżowe nie lubi częstego otwierania piekarnika w trakcie pieczenia, ani zbyt szybkiego studzenia po upieczeniu - do ciasta zaglądamy dopiero po upływie 20 minut, a po upieczeniu nie uchylamy drzwiczek piekarnika zbyt szeroko.



Ciasto jest pyszne i proste. Jak widać, nie taki diabeł (drożdż?) straszny... ;)

Smacznego!


niedziela, 18 września 2011

Post o babeczkach z malinami



Słyszeliście o pojęciu finger food? To niewielkie przekąski, idealne na jeden gryz, które możemy jeść bez użycia sztućców. Uwielbiam takie małe formy i nie zraża mnie fakt, że przygotowanie takich potraw zwykle trwa nieco dłużej niż upieczenie ciasta o tradycyjnych rozmiarach, czy przygotowanie sałatki.
Na swój debiut na blogu przygotowałam niewielkie babeczki z malinami, które można zaliczyć do finger food. Są zgrabne, dobrze wyglądają, a przy tym są nieprzyzwoicie pyszne. Po prostu nie da się poprzestać na jednej! Idealnie sprawdzają się jako dodatek do kawy w czasie spotkań z przyjaciółkami :)



BABECZKI Z MALINAMI
ciasto:
kostka masła lub margaryny
2 szkl maki
1/2 szkl cukru
2 żółtka

Wszystkie składniki siekamy nożem. Pod koniec zagniatania możemy użyć rąk, ważne jednak, by nie ogrzać ciasta zbyt mocno. Zagniecione ciasto owijamy folią i wkładamy do lodówki na co najmniej godzinę. Schłodzonym ciastem starannie wylepiamy foremki do babeczek, wcześniej wysmarowane tłuszczem. Ważne, by zrobić to dokładnie - dzięki temu ciasto nie przyklei się do foremek. Odcinamy nadmiar ciasta, na przykład przy użyciu radełka, by nadać babeczkom zgrabny kształt. Przed umieszczeniem babeczek w piekarniku każdą z nich nakłuwamy widelcem. Pieczemy ok. 15 min w temp. 180 stopni.
Babeczki wyciągamy z foremek dopiero po ostygnięciu. Jeśli mamy z tym problemy, możemy delikatnie ścisnąć foremki, będzie łatwiej.

masa :
0,5 l. śmietany 30%
galaretka malinowa
maliny

Przygotowujemy galaretkę, używając o połowę mniej wody niż podano w przepisie. Ubijamy śmietanę na sztywno. Pod koniec ubijania dodajemy tężejącą galaretkę i garść malin. Ubijamy na najniższych obrotach. Masę przekładamy do szprycy i wypełniamy nią wystudzone babeczki. Dekorujemy malinami lub jeżynami.





Opcja dla zapracowanych lub leniwych : Kupujemy gotowe korpusy babeczek i krem Bita Śmietana malinowa. Krem przygotowujemy według przepisu na opakowaniu i wypełniamy nim babeczki. Dekorujemy i gotowe :D Perfekcyjna pani domu z pewnością tak nie postępuje, ale czasem zwyczajnie nie ma czasu na własnoręczne przygotowywanie babeczek i wtedy takie ekspresowe ciasteczka sprawdzają się doskonale :)

Post o domowym chlebie

Zawsze jak słyszałam, że ktoś piecze chleb w domu, myślałam „po co?”, przecież w piekarniach jest tyle najróżniejszych chlebów - pszenny, żytni, razowy, z ziarnami, ze śliwką itp. Ostatnio jednak dość często słyszałam w domu zdanie- „ nie będziemy więcej kupować tego gniota!”. Los chyba chciał bym piekła chleb, ponieważ jakiś czas temu przypadkiem w moje ręce trafił zakwas na chleb z piekarni. Jeżeli miałam już zaczątek, to czemu miałabym nie spróbować coś z niego stworzyć?!. Kupiłam mąkę i zabrałam się do dzieła. Okazało się, że jest to proste, a efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Efekt? Od 2 tygodni chleb robię co 2 dni i już nie ma rannego latania po bułeczki.
Oto przepis jakiego używam, z którego wychodzą 2 chleby w blaszkach o wymiarach 26 na 14cm:
  •  625 gramów mąki pszennej,
  •  370gramów mąki żytniej ( używam mąki chlebowej żytniej „Młynomag Grodzki Młyn” T-720),
  •  750ml letniej wody,
  •  2 łyżeczki soli,
  •  pół szklanki zakwasu chlebowego.
Jak już pisałam, ja mój zakwas chlebowy miałam z piekarni. Polecam zapytać w piekarni, czy byłaby możliwość zakupienia zakwasu. Jeżeli nie, to podaję przepis na zakwas z opakowania mąki chlebowej.
Zakwas:
½ szklanki maki żytniej chlebowej rozprowadzić z 6 łyżkami wody. Można dodać 1 dag drożdży, odstawić w ciepłe miejsce na 3 dni. Mieszać 2 razy dziennie. Dobry zakwas powinien rosnąć i mieć kwaśny zapach.
Wyrabianie chleba:
Wsypujemy mąkę do dużej miski lub dużego garnka. Dodajemy 2 łyżeczki soli. Wlewamy wodę i dodajemy zakwas. Wyrabiamy wszystko ręką przez 10-20 minut. Proszę się nie zrażać, ciasto jest bardzo kleiste. Możemy dosypać dodatki czy ziarna słonecznika czy siemię lniane, na co tylko mamy ochotę. Gdy wyrobimy już ciasto ( moje nawet po 20 minutach wyrabiania jest nadal kleiste), odkładamy ze 4 łyżki ciasta do innego pudełeczka- to będzie nasz zakwas na następny chleb, taki zakwas możemy trzymać do tygodnia w lodówce. Blaszki wykładamy papierem do pieczenia i przekładamy ciasto. Zostawiamy je na co najmniej 8 godzin w temperaturze pokojowej.

Pieczenie chleba:
Chleb pieczemy w nagrzanym piekarniku do 200 stopni przez 1,5 godziny. Na koniec pieczenia spryskujemy chlebek zimną wodą, by skórka błyszczała.

Najtrudniej jest zacząć, ale potem to już sama przyjemność. Z każdego ciasta chlebowego odkładamy trochę i już mamy zakwas na kolejny chleb! Więc tylko piec i piec!
Domowy chlebek najlepiej smakuję z masłem i pomidorem lub domowym masłem orzechowym, ale o tym będzie już inna historia…

czwartek, 15 września 2011

Post o małych zmianach

Może jednak dużych? ;)
Wczoraj blog wzbogacił się o dwie wspaniałe autorki. We trzy będziemy gotować, jeść i o tym pisać. Razem jest lepiej :)
Z niecierpliwością czekam na internetowy debiut kalioppe i hiacynty. Możecie się spodziewać większej ilości postów i większej różnorodności przepisów kulinarnych.



Wszystkim życzę miłego popołudnia!

środa, 14 września 2011

Post o pewnej sałatce

Sałatka z makaronem z zupek chińskich



Składniki:
  • 2 zupki chińskie z makaronem - najlepiej pikantne (osoby wrażliwe uspokajam - w sałatce stracą ostrość, za to całość będzie bardziej wyrazista)
  • świeży zielony ogórek
  • 4 pomidory
  • puszka kukurydzy
  • szczypiorek lub cebula
  • natka pietruszki
  • 2 łyżki majonezu

 
Rozdrabniamy makaron z zupek, wsypujemy go do garnka, dodajemy zawartość saszetki z sypką przyprawą (oleistej substancji nie dodajemy do sałatki) i zalewamy niewielką ilością wrzątku - mniej więcej do połowy wysokości makaronu. Przykrywamy i delikatnie wstrząsamy garnkiem, żeby woda została równomiernie wchłonięta. Zdejmujemy pokrywkę i studzimy makaron. 
Ogórka obieramy i kroimy w dużą kostkę, pomidory kroimy w podobnej wielkości cząstki. Dodajemy pozostałe składniki i całość dokładnie mieszamy. Sałatka jest już przyprawiona chińską saszetką, ale można jeszcze użyć czarnego pieprzu, soli czy odrobiny curry. 
Bardzo lubię wzbogacać tę sałatkę w różne dodatki - świetnie pasuje do niej ser feta oraz kurza pierś usmażona bez tłuszczu.

Sałatka z makaronem z zupek chińskich jest sycąca, smaczna i szybka w przygotowaniu. Gotowe zupki może nie są najzdrowszą potrawą na świecie, ale myślę, że dodane do sałatki świeże warzywa w jakimś stopniu to rekompensują. 











Warto spróbować! :)

czwartek, 8 września 2011

Post o alternatywnej...

... cukinii. :)

W tym roku mój warzywniak został w dużej mierze zdominowany przez cukinie. Najpierw urosły gigantyczne liście, potem przyszła kolej na owoce. W głowie wykluł mi się pomysł na to, żeby wykorzystać cukinię do czegoś innego niż faszerowanie, leczo czy sałatka. W jednej z gazet znalazłam poniższy przepis i od razu przystąpiłam do dzieła.

 


Dżem z cukinii

Składniki:
  • 2,5 kg obranej cukinii
  • 1 kg cukru
  • 2 galaretki pomarańczowe
  • 2-3 łyżeczki kwasku cytrynowego 
Cukinię kroimy w drobną kostkę lub ścieramy na grubej tarce – wybrałam tę drugą opcję. Zasypujemy cukrem i kwaskiem, po czym odstawiamy na około 12 godzin. Po upływie tego czasu gotujemy do miękkości bez odlewania soku. Zdejmujemy garnek z ognia i wsypujemy galaretki. Całość dokładnie mieszamy, nakładamy do słoików i szczelnie zakręcamy. Dżem nie wymaga pasteryzacji. 





Smak galaretki jest dowolny – słyszałam np. o wersji ananasowej. Dżem smaczny jest sam, na słodko. Można też używać go do mięs czy zrobić z niego słodko-kwaśny chutney.




niedziela, 4 września 2011

Post miętowy



Mięta jest bardzo wdzięczną rośliną. Pięknie pachnie, sama się sobą zajmuje, a na dodatek można ją wykorzystać na wiele sposobów. Do tej pory używałam jej przede wszystkim do dekoracji oraz do robienia naparu z liści, który po schłodzeniu idealnie spisuje się w upalne dni. W tym roku postanowiłam rozejrzeć się za innymi możliwościami, ponieważ mięta zarasta ogród w ilościach hurtowych, a gorące dni tego lata można policzyć na palcach obu rąk.



Syrop miętowy

Składniki:
  • dużo liści świeżej mięty ( w przepisie oryginalnym 200 g)
  • 1,5 szklanki cukru
  • 2 szklanki wody
  • sok z 1 cytryny


Cukier zalewamy gorącą wodą i gotujemy chwilę, mieszając od czasu do czasu, aż do rozpuszczenia cukru. Dodajemy miętę i gotujemy bez przykrywki, aby część wody odparowała. Od czasu do czasu należy całość pomieszać. Pierwszą partię syropu gotowałam długo, około godziny, przy drugiej doszłam do wniosku, że syrop może być rzadki i skróciłam czas do 20 minut. Następnie odcedzamy liście, dodajemy sok z cytryny i zlewamy do słoików. Świeży syrop przechowujemy do dwóch tygodni w lodówce. Dłuższe przechowywanie wymaga pasteryzacji.





Syrop miętowy jest świetnym dodatkiem do herbaty, kawy, gorącej czekolady, drinków i deserów.

W zanadrzu mam również przepis na likier miętowy, ale o tym innym razem.. . ;)

piątek, 2 września 2011

Post lawendowy

Ciasteczka z lawendą



Składniki na około 30 ciasteczek:
  • 2 łyżki posiekanych świeżych kwiatów i listków lawendy lub 1 łyżka suszonych kwiatów
  • 150 g miękkiego masła lub margaryny
  • 0,5 szklanki cukru
  • 1,5 szklanki mąki
  • opcjonalnie cukier brązowy do posypania ciastek
Zaczynamy od miksowania - najpierw masła z lawendą, po chwili dodajemy do masy cukier. Następnie wsypujemy mąkę, mieszamy i szybko zagniatamy ciasto przy pomocy rąk własnych. Teraz dzielimy je na dwie porcje, obie rolujemy w około 10 cm wałki, zawijamy w folię i chowamy do lodówki by ciasto stwardniało. Jak już to nastąpi kroimy oba wałki w plastry, które lekko rozpłaszczamy uzyskując w ten sposób okrągły kształt. Ciasteczka dekorujemy brązowym cukrem i umieszczamy na wysmarowanej tłuszczem lub pokrytej papierem do wypieków blaszce. Pieczemy je około 15 minut (w zależności od grubości ciasteczek) w piekarniku nagrzanym do 160-170 st. Ciasteczka są gotowe, gdy brzegi delikatnie się przypieką.
Smacznego!

Ciasteczka te są smaczne i bardzo proste do zrobienia. Z pewnością zaskoczą naszych domowników i gości.


Na ostatnim zdjęciu moja własna hodowla lawendy. Póki co mam w ogrodzie tylko cztery krzaczki, ale w doniczkach rosną następne, wyhodowane przeze mnie z nasion.
Maluchy tylko czekają aż je zakwateruję w gruncie :)

Post na dobry początek

Witam w moim internetowym świecie :)
Będę tu zamieszczała sprawdzone przeze mnie przepisy kulinarne, zdjęcia roślinek, recenzje kosmetyczne oraz wszystko to, co uznam za inspirujące w moim otoczeniu. To dopiero początek, więc blog wygląda jak wygląda, ale obiecuję, że z czasem będzie tu coraz ładniej. I po ciuchutku liczę, że chociaż jednej osobie przyda się to, co napiszę.. .